wtorek, 23 czerwca 2015

5. Gorzki lub słodki pocałunek.

         Był piątek, piękna pogoda. Większość uczniów postanowiła spędzić początek weekendu na błoniach. Dziewczyny postanowiły skorzystać z ostatnich dni gorącego lata i trochę doszlifować swoją opaleniznę. Lily jednak postanowiła zostać w szkole. Usiadła na sofie w  Pokoju Wspólnym, który był teraz kompletnie pusty. Zastanawiała się jak to będzie kiedy już skończy szkołę. Chciałaby zostać uzdrowicielem, bo pomaganie ludziom od zawsze ją fascynowało. Ale co z przyjaciółmi? Czy dalej będą utrzymywali kontakt? Oczywiście z Dor, uzgodniła już, że będą odwiedzać się przynajmniej raz w tygodniu, ale co z resztą? Co z dziewczynami? Co z huncwotami? A przede wszystkim co z Jamesem? Czy powie mu kiedyś o swoich uczuciach? Tyle pytań, a tak mało odpowiedzi.


 -Lilka! – podskoczyła, słysząc głos Rogacza. – Wybacz. Przestraszyłem cię? – uniósł brwi do góry.
-Zamyśliłam się. Czemu nie jesteś na zewnątrz z innymi?
-Miałem szlaban u Filcha. – uśmiechnął się krzywo.
-Pani Norris cię wkurzyła?
-To chyba najohydniejszy kot, jaki chodził po tym świecie… - stwierdził, a Lily zaśmiała się cicho.
-To co jej zrobiłeś?
-No wiesz… Przez jakiś tydzień słuchała jak Jęcząca Marta użala się nad sobą w łazience. Trochę pogadałem z Martą i ona postanowiła jeszcze bardziej uprzykrzyć życie przyjaciółce naszego woźnego. – uśmiechnął się po huncwocku.

     Przez chwilę nastała krótka cisza, którą  przerwało wejście do Pokoju Wspólnego, Madison Beer. Była to dziewczyna o zielonych oczach i brązowych, falowanych włosach. Mady  (tak była nazywana przez znajomych) zanana była jako szkolny fotograf. Aktualnie była na szóstym roku w Hogwarcie.  

-Cześć wam! – przywitała się z dwójką gryfonów. – James, co z obiecanym mi spacerem? – spojrzała chłopakowi w oczy. 


-Przepraszam cię Mady! Kompletnie zapomniałem… - poczochrał swoje włosy jeszcze bardziej (o ile było to możliwe) – Chodźmy teraz! Lilka? Idziesz?
-Nie mam zbytnio nastroju. Lećcie – uśmiechnęła się smutno, a Potter ruszył z Beer uprzednio przepuszczając ją przed portretem Grubej Damy. 

       Lily jeszcze przez chwilę wpatrywała się w miejsce w którym zniknęła dwójka gryfonów. Po kilku minutach wstała i ruszyła w stronę swojego dormitorium. Zatrzasnęła drzwi pokoju i rzuciła się na swoje łóżko. 
Głupia! Głupia! Głupia! Powtarzała sobie w myślach. Ale przecież James nie będzie czekał na nią wieczność. To było jasne, że w końcu sobie kogoś znajdzie, a taka Madison jest ładna, inteligentna, miła, lubi grać w quidditcha i do tego pięknie śpiewa! 
Nawet nie zauważyła kiedy z jej oczu poleciały pierwsze łzy. Do dormitorium jak burza wpadła Dorcas.
 
-Merlinie! – usiadła na skraju łóżka Rudej. – Lily nie płacz. Uspokój się. Widziałam Jamesa i mogę cię zapewnić, że jego i Mady nic nie łączy.
-Skąd wiesz, że chodzi o niego? – rudowłosa podniosła wzrok na swoją najlepszą przyjaciółkę.
-Evans… możesz ukrywać przed wszystkimi, ale mnie nigdy nie oszukasz – uśmiechnęła się do niej. – A Potter i Mady są tylko przyjaciółmi. Czemu mu nie powiesz co czujesz?
-Nie wiem, Dorcas. A czemu ty nie wyznasz swoich uczuć Łapie? Nie zaprzeczaj, bo przede mną nic nie ukryjesz. – zagroziła palcem.
-Bo to idiota i kompletny dupek. – wzruszyła ramionami - No i nie mam odwagi. – zagryzła wargę.
-Odwaga zawsze się znajdzie Dor. Nie łam się i mu to powiedz. Wiesz, że później może być już za późno? – położyła jej swoją dłoń ramieniu. – Spójrz na mnie Dori. - Czarna powoli uniosła głowę -  Jesteś silną osobą i dasz sobie radę nawet z takim idiotycznym Blackiem! Rozumiesz? – Meadowes pokiwała głową na znak, że rozumie. – Obiecaj mi coś.
-Co dokładnie?
-Powiesz mu to jak najszybciej.
-A jak nie będę dla niego dobra? A jak mnie zostawi?
-To wtedy będzie musiał zadrzeć ze mną. – uniosła jedną brew i zrobiła szatańsko gniewną minę.

       James spokojnie spacerował z Mady po błoniach. Chodzili w milczeniu. Do okularnika uśmiechało się mnóstwo uczennic Hogwartu. Kiedyś puściłby do nich oczko lub trochę z którąś poflirtował, ale teraz się zmienił. Jest inny. Obiecał sobie, że zrobi wszystko, aby Ruda dała mu szanse, ale czy to ma w ogóle jakiś sens?

-O czym tak dumasz? – uśmiechnęła się do niego brunetka i odrzuciła swoje długie włosy na plecy.
-Jak myślisz?
-Evans. Znowu ona. Słuchaj James. Wiecznie o niej myślisz, przecież tak nie da się żyć. Umów się z nią wreszcie. Spróbuj chociaż.
-Wiesz doskonale, że próbuje od czwartej klasy. – nadąsał się.
-Ale teraz się zmieniłeś. Jesteś inny i Lily patrzy na ciebie inaczej. Ty tego nie widzisz, ale gwarantuje ci, że była wprost załamana kiedy po ciebie przyszłam. Była zazdrosna, James. – położyła mu dłoń na ramieniu.
-Co tam gołąbeczki? – za plecami Beer jakby z nikąd wyrósł nie kto inny jak Syriusz Black.
-Black! – Mady złapała się za serce. – Czy ty chcesz żebym na zawał zeszła?
-Skąd cukiereczku. – Łapa objął ją ramieniem w mało przyjacielski sposób, ale dziewczynie to ewidentnie nie przeszkadzało.
-Właśnie chciałam wytłumaczyć Rogaczowi, że potrzebuje dziewczyny.
-O tak Potter. Nie wytrzymam dłużej twojego użalania się nad sobą. Evans tamto, Evans siamto. Tak się dłużej nie da. – przekręcił oczami Syriusz.
-Dzięki, przyjacielu. Można na tobie polegać.
-Każdy chce dla ciebie dobrze, Rogasiu. Zrozum to.
-Dziękuje bardzo za taką pomoc, ale zrobię jak będę chciał. – oznajmił i zostawił ich samych. 

     Problem polega na tym, że Rogacz nie chce nikogo poza Lily. Nie ma drugiej takiej jak Ruda. Czemu ma się doszukiwać kogoś innego? Dla jej zazdrości? Przecież to nie ma sensu, a możliwe, że przez to jeszcze bardziej go znienawidzi. 
Włożył ręce w kieszenie i swobodnym krokiem zmierzał przez korytarze Hogwartu do Sowiarni, mając nadzieje, że nikogo tam nie spotka. Nie patrzał pod nogi i zderzył się z jakąś rudowłosą dziewczyną, która niosła stertę opasłych książek, które z trzaskiem wylądowały na podłodze. Chłopak natychmiast schylił się aby pomóc ów dziewczynie. Napotkał jej wzrok. Spojrzał w zielone, migdałowe, piękne oczy. Tęczówki, które tak kochał były teraz zaszklone. Zorientował się, że dziewczyna płakała.

-C-Coś się stało, Lily? – zająknął się chłopak.
-Obchodzi cię to, Potter? – prychnęła.
-Wracamy do nazwisk, Evans?
-Owszem.
-O co ci chodzi? Zrobiłem ci coś?
-Po prostu się ode mnie odwal. Tyle potrafisz? – chciała go wyminąć, ale ten złapał ją za ramię i zwinnie odwrócił do siebie tak, że stali teraz twarzą w twarz, bardzo blisko siebie.
-Wiesz dobrze, że nie potrafię. – szepnął tak, że dziewczyna zadrżała. – Popatrz na mnie. 

 Lily uniosła wzrok  i napotkała oczy chłopaka, który miały cudownie orzechowy kolor.
 Chłopak chwycił jej twarz w swoje dłonie. Koniuszkiem kciuka przejechał jej po policzku, tuż przy ustach. Evans lekko uchyliła wargę pod wpływem jego dotyku. Z jednej strony chciała stamtąd uciec i o nim zapomnieć, a z drugiej strony wiedziała, że nie uda się jej zapomnieć. Miała ochotę rzucić się na niego i pocałować go w taki sposób jaki jeszcze nie całowała nikogo.
James pochylił się nad nią, a gdy ta zamknęła oczy i czekała na to co się wydarzy, on  delikatnie musnął jej usta swoimi. Kiedy poczuł, że dziewczyna nie protestuje, postanowił całować ją trochę namiętniej i objął ją jedną ręką w tali, a drugą zanurzył w jej włosach. Lily oddawała każdy pocałunek całą sobą, a nogi miała jak z waty. Delikatnie cofnęła się w tył nie odrywając się od ust Potter i wpadła na ścianę. Kilka krótkich całusów i odsunęła się od chłopaka. Oblizała usta, zagryzła dolną wargę i założyła pasmo włosów za ucho, po czym pobiegł do swojego dormitorium nie oglądając się za siebie. Rogacz stał tam jeszcze chwile i wpatrywał się w miejsce, w którym zniknęła jego ukochana. Wziął głęboki wdech i pięścią walnął w ścianę, po czym włożył ręce do kieszeni i powędrował tak samo jak Evans do swojego pokoju. 



    -Uwaga! Uwaga! – rozbrzmiał głos dyrektora, podczas wieczornej uczty w Wielkiej Sali – Drodzy uczniowie, chcę was powiadomić, że jutro odbędzie się pierwszy w tym roku szkolnym, wypad do Hogsmead. Mogą w nim uczestniczyć tylko i wyłącznie uczniowie od klasy trzecie wzwyż, za zgodą rodzica lub opiekuna prawnego. – uczniowie starszych klas zaczęli wiwatować i bić brawa – A teraz życzę wam smacznego – uśmiechnął się Albus Dumbledore. 




  Witajcie! Oto i jest 5 rozdział *.* Słyszeliście o tym, że Harry Potter będzie emitowany w TVN również w te wakacje? Potterheads jestem z was dumna, bo to my tego dokonaliśmy! Widzowie i fani! 
Więc na zakończenie daje wam mojego ulubionego gifa z Leonardo XD 





piątek, 19 czerwca 2015

4. "Łapo! Ty się zakochałeś"

     Dochodziła godzina siedemnasta. James siedział na parapecie w męskim dormitorium i palił papierosa. Robił to tylko wtedy kiedy intensywnie nad czymś myślał, a w tej chwili jego myśli błądziły wokół pewnej rudowłosej dziewczynie. Zastanawiał się jak dalej potoczy się ich znajomość. Może kuzynka poradziła mu dobrze i jak już się z nią zaprzyjaźnił ona da mu szanse?  A może po prostu będzie chciała tylko przyjaźni? Nie. On tak nie może. Kocha ją i musi ją do siebie jakoś przekonać. Tylko jak? 

***

     Do dormitorium jak błyskawica wpadł Syriusz.
-JAMES! - krzyknął
-Opanuj się Black. Głuchy nie jestem. - powiedział wkurzony James.
-Rogaczu , ale się dzieje! - zaczął Łapa - Alicja kłóci się z Frankiem. Podobno całował się z jakąś dziewczyną, ale oboje wiemy, że po za Alą świata nie widzi. Trzeba mu pomóc, bo jeszcze chwila i rzuci na niego niewybaczalne – skończył Syriusz i razem z Jamesem wbiegli do Pokoju Wspólnego.
Alicja właśnie rzucała upiorogackiem w Longbottoma, ale na szczęście chybiła.
-Ty podły gumochłonie! – krzyczała Sprint, a przyjaciółki starały się ją jakoś uspokoić. Z wściekłości była cała czerwona na twarzy – jak śmiałeś mi to zrobić ?!
-Kochanie, ale ja nic nie zrobiłem! – bronił się chłopak.
-Accio różdżka Alicji ! –zawołała Lily , a różdżka jej przyjaciółki wylądowała jej w dłoni
-Lily, po czyjej stronie jesteś?! – spytała Alicja
-Oczywiście, że po Franka – odparła - po pierwsze: pomyśl. Przecież takie zdjęcie łatwo zaczarować. Po drugie: zamiast robić szopki na całą wieżę Gryffindoru, mogłabyś z nim normalnie porozmawiać - wyjaśniła Ruda. Alicja dopiero teraz zorientowała się, że wszyscy z ciekawością przyglądają się tej scenie. Zrobiło jej się wstyd i spuściła głowę. Poczuła jak ktoś podchodzi i łapie ją za podbródek. Podniosła głowę i ujrzała oczy swojego chłopaka.
-Chodź pogadać, mała – powiedział i pogłaskał ją czule po policzku. 

***

     Wieczorem Huncwoci udali się do dormitorium swoich przyjaciółek. Schody były zaczarowane tak, aby żaden chłopak nie mógł tam wtargnąć, ale oni mieli swoje sposoby. Remus mruknął pod nosem formułkę jakiegoś  zaklęcia i bezpiecznie weszli do pokoju dziewczyn. Przywitali się i usiedli na łóżkach. 
-Nie ma Alicji? - spytał Peter, rozglądając się po pokoju.
-Jeszcze siedzi u Franka - odparła Ann.
-Coś długo. Wiecie o co chodziło z tym pocałunkiem? - powiedział Lunatyk.
- No cóż - zaczęła Dora - Ala dostała pewne zdjęcia. No i na tych zdjęciach Frank całował się z jakąś dziewczyną. 
-On się na nich całował zbyt erotycznie nawet jak na Franka - zakończyła Lily.
-Frank się z nikim oprócz mnie nie całował! - powiedziała rozpromieniona Alicja, która właśnie weszła w podskokach do dormitorium.
-Wyjaśniłaś sobie z nim wszystko?
-Taa.. trochę to potrwało, bo pisaliśmy jeszcze list do tej dziewczyny co wysłała mi zdjęcia! Wyobrażacie sobie, że to moja kuzynka ?! - wkurzyła się Ala.
-Skąd to wiesz? Skąd by znała Franka i dlaczego by to zrobiła? - wypytywała się Lorens.
-Moja kuzynka Sara mieszka we Francji. Jeździmy do niej całą rodziną co roku na wakacje. Ma olbrzymią chatę i mieszka w niej tylko z ciocią. W tym roku Frank pojechał z nami i wpadł w oko Sarze. Strasznie się do niego kleiła! - wzdrygnęła się dziewczyna - Frank oczywiście ją olewał. A ja rzuciłam na nią kilka uroków. - uśmiechnęła się dumnie - No i jak już wracaliśmy do domu to zagroziła mi, że się mnie pozbędzie z życia Franka. Skojarzyliśmy fakty i wyszła całość. Przerobiła jakieś mugolskie zdjęcie i tyle. - wzruszyła ramionami.
-Jaka suka! - oburzył się Black. Remus spojrzał na niego z politowaniem.
-Zgadzam się z Syriuszem. - powiedziała Meadowes, a wszyscy pokiwali z nią w zgodzie głowami.
-Frank by się tak nie dał - broniła swojego chłopaka, Sprint-powiedział mi, że w życiu smakował tylko moich ust i tylko moich smakować będzie.
-To po co ci była ta cała awantura? Chciałaś się pobawić w Jamesa i Lily? – spytał Syriusz i dostał poduszką od Rudej.
-Byłam zazdrosna - wzruszyła ramionami brunetka.

***

     Przyjaciele siedzieli razem jeszcze długo. Rozmawiali o wszystkim i o niczym. Dorcas i Syriusz pokłócili się (oczywiście to żadna nowość) o to kto ma większe powodzenie u płci przeciwnej. 

-Meadowes… nie rozśmieszaj mnie! Wiesz dobrze, że mogę mieć każdą. – prychnął ciemnowłosy. 
-Możliwe, że większość, ale na pewno nie każdą. – odparła Czarna. – Na przykład, Lily. Ona w życiu by się z tobą nie umówiła. 
-Ja też bym się z nią nie umówił. James chyba by mnie zabił. 
-Zamknij się, stary. – wycedził przez zęby, Potter. 
-Ja też bym się z tobą w życiu nie umówiła. – stwierdziła Ann.
-Ale wy to co innego, bo się przyjaźnimy. – bronił się chłopak. –Wiem tylko, że większość szkoły chętnie by mnie poślubiło. 
-Ta męska część też? – zaśmiała się Dor. 
-Możliwe. 
-Beznadziejny jesteś, Black. Myślisz, że każda padnie na twój widok i oszaleje na twoim punkcie tylko dlatego, że jesteś przystojny? Mylisz się. Zwraca się także uwagę na charakter, a twój nie jest najlepszy.
-Ale przez to cię pociągam, prawda Meadowes? 
-Guzik prawda. Ani trochę mnie nie pociągasz. – zarumieniła się. 
-To czemu niby na twarzy masz rumieńce? 


-Bo mi się tak podoba, Black!
-Spokój! – krzyknęła nagle, Evans. – czy możecie przestać się kłócić o takie błahostki? Zachowujecie się jak dzieci.
-A ty niby lepsza jesteś? Wiecznie kłócisz się z Jamesem o to, że on po prostu stara się jak debil o twoje względy! – odgryzł się Łapa.
-Nie kłócę się już z Potterem. Jesteśmy przyjaciółmi.
-Łapa! Skończ ten pokaz idiotyzmu i lepiej chodźmy już spać, bo jutro szkoła. – Rogacz poklepał swojego przyjaciela w plecy. 

***

     Remus i Peter już słodko spali w swoich łóżkach. Tylko Łapa i Rogacz nie mogli zasnąć.

-Meadowes to ma charakterek - powiedział Syriusz.
-Podoba ci się prawda? – spytał go James.
-Jak cholera.
-To czemu się z nią nie umówisz?
-Widzisz Rogaczu.. to trochę jakbyś chciał pogłaskać hipogryfa. Musisz do tego podejść z dystansem. On wtedy będzie wiedział, że nie chcesz zrobić mu krzywdy.
-Zależy ci na niej? 
-Jak na żadnej innej.
-Łapo! Ty się zakochałeś! - powiedział z uśmiechem James.
-Kto wie przyjacielu? Kto wie…

***

   Uff.. Wreszcie nowy rozdział! Jejku, jak mnie tu dawno nie było. No więc jest to przerobiony rozdział czwarty [ta dam!]. Nie wiele różni się od poprzedniego, ale jest :D Mam nadzieje, że wam się spodoba! Za kilka dni dodam tu rozdział piąty (przeróbkę rozdziału piątego), który wniesie coś zupełnie niespodziewanego. 

Pozdrawiam, 
Rudzielec.